Szanowni Państwo, nastał kolejny dzień i śpieszymy z przedstawieniem następnego obiektu należącego do zbiorów Muzeum Regionalnego w Chojnowie. Wybraliśmy dla Państwa gotycką broń obuchową – buzdygan. Zapraszamy do lektury. Buzdygan w swej formie wywodził się od maczugi, a później buławy. Warto jednoczenie zaznaczyć, iż buławy były stosowane przez jeźdźców. Pełniły funkcję bojową, ale stawały się także oznaką dumy i splendoru dowódcy. Buzdygan to broń obuchowa o drewnianym bądź metalowym trzonie z głowicą w kształcie wielościanu z guzami lub kolcami umieszczonymi na krawędziach. Na ogół głowica posiada sześć lub osiem piór, przylutowanych przy pomocy miedzi. Na ziemiach polskich występował od XI do co najmniej końca XV wieku. Wbrew smukłej budowy buzdygan był potężną bronią, która w walce roztrzaskiwała zbroje i basinety rycerzy. Buzdygany spełniały także rolę czysto dekoracyjną, czego przykładem są obiekty ze zbiorów wiedeńskiego Kunsthistorisches Museum, wykonane ówcześnie dla Fryderyka III oraz Maksymiliana I. Temat ich zdobień oscylował głównie wokół rozwiniętej już wtedy architektury gotyckiej, przedstawiając jej charakterystyczne ornamenty: ażurowe maswerki czy rybie oko. Głowice posiadają sześć piór zdobionych czołgankami (żabkami). Ich rękojeści były odkręcane, a wewnątrz znajdowały się plansze oraz pionki do gry w szachy. Buzdygan z naszych zbiorów charakteryzuje się rozwiniętą gotycką formą, jednakże wykazuje również cechy bojowe. Waga obiektu wynosi ok. 1,1 kg, całość mierzy 53 cm., co jest przyjętą normą dla tego typu broni z okresu 2. połowy XV oraz początku XVI wieku. Głowica o długości 14 cm, składa się z 6 piór przyłączonych do podstawy miedzią. Pióra mają delikatną dekorację w formie ażurowych rozetek oraz pary uproszczonych, wygiętych ku dołowi, czołganek. Widać na nich również wgniecenia i żłoby, które są wynikiem użytkowania. Szczyt głowicy zwieńczony został gruszkowatym zdobieniem. Od trzonu głowicę odcina dekoracja architektoniczna przypominająca bazę kolumny wraz z torusami (analogiczna znajduje się u spodu buzdyganu). Rękojeść została oddzielona od trzonu sześciolistną rozetą. Dokładne pochodzenie buzdyganu nie jest znane, gdyż obiekt był przechowywany jeszcze w przedwojennym Heimatmuseum w Chojnowie. Wiadomo, że buzdygany tego typu były znajdowane na terenie Czech, Słowacji oraz Śląska. W celu głębszego zaznajomienia się z tematem buzdyganów zapraszamy do przeczytania artykułu p. Lecha Marka zamieszczonego w Acta Militaria Mediaevalia z 2007 roku.
2020-03-25 15:36
Mili Państwo, w tych trudnych czasach nie brakuje ludzi i instytucji o wielkich sercach. Pragniemy podziękować Bankowi Spółdzielczemu w Chojnowie, Pani Prezes i całej Radzie Nadzorczej za okazaną szczodrość. Dzięki przekazanej nam darowiźnie będziemy mogli przeprowadzić konserwację XIV-wiecznego dokumentu spisanego w kancelarii Piastów legnickich Wacława I i Ludwika I.
2020-03-25 12:38
Szanowni Państwo, nadszedł czas nieco zmienić kierunek naszej wycieczki. Dziś zajrzymy do „pomieszczenia” z dziełami sztuki współczesnej. Tematem przewodnim będzie szkło unikatowe, które w grudniu 2019 r. wzbogaciło nasze zbiory. Autorem jest prof. Ludwika Kiczura. Na początek zajmiemy się prezentacją szkła, a w dalszej części przybliżymy sylwetkę jego autora. Szkło ołowiowe o pięknej, cytrynowej barwie zostało uformowane ręcznie w roku 1979. Miejsce jego wykonania to huta „Sudety” w Szczytnej. Szkło jest dwuwarstwowe, jego powierzchnię częściowo pokrywają szlify, zmącone pęcherzykami powietrza. Wprowadzenie cząsteczek ołowiu do masy szklanej powoduje zwiększenie jej lepkości, co ułatwia topienie oraz formowanie. Ołów nadaje również specyficzny blask, co jest cechą pożądaną przy wyrobach sztuki dekoracyjnej. Ludwik Kiczura urodził się we Lwowie, lecz po II wojnie światowej przeniósł się na Dolny Śląsk. Uczęszczał do chojnowskiego Liceum Ogólnokształcącego, a później rozpoczął studia we Wrocławiu. Ukończył Państwową Wyższą Szkołę Sztuk Plastycznych na Wydziale Ceramiki i Szkła. Dyplom obronił w 1960 roku pod kierunkiem prof. Stanisława Dawskiego. Pięć lat później podjął staż w hucie szkła Venini we Włoszech, co wpłynęło na jego dalszą twórczość. Ponad dwumiesięczny wyjazd zaowocował poznaniem nowatorskich i znakomitych technik, wykorzystanych przez artystę przy dalszej pracy ze szkłem ołowiowym, które formował ręcznie oraz barwił w masie przy zastosowaniu tlenków metali. Jednak na tym nie poprzestał i prowadził nieustające eksperymenty przez całą swoją karierę. Styl Kiczury charakteryzuje się obłymi formami, prześwitami, doskonałą kolorystyką. W roku 1969 objął kierownictwo nad Katedrą Szkła, funkcję tę pełnił do 2007 r. Został zapamiętany jako wspaniały pedagog, który ukierunkował wielu współczesnych artystów.
2020-03-24 13:06
Szanowni Państwo, nadszedł czas na ostatnią część cyklu, w którym przybliżamy proces przeniesienia sgraffit z dworu w Zagrodnie Przygotowania do prac rozpoczęły się w 1984 roku. Została powołana komisja, zebrano materiały, przeprowadzono szereg badań odkrywkowych i stratygraficznych (których celem jest określenie układu warstw historycznych i dotarcia do pierwotnej formy dzieła), a także wzniesiono rusztowania. Następnie rozpoczął się pracochłonny proces odsłaniania sgraffit, przy pomocy młotka i skalpela. W kolejnej fazie ratowania zabytków tynk nasączano wodą wapienną (jednorazowo ponad 80 litrów), a także mieszaniną klejów, które miały zatrzymać proces niszczenia i tworzenia kolejnych ubytków. Działania te ujawniły rodzaje zniszczeń, w wyniku czego zdecydowano się na opracowanie unikalnej i wyjątkowo interesującej strategii. Sgraffita przy pomocy pędzla kilkakrotnie pokrywano klejem, a następnie przyklejano je do elastycznego i przeźroczystego materiału, którym była gaza bawełniana. Wybór tego materiału wymuszony został koniecznością monitorowania przebiegu odspajania poszczególnych partii sgraffit od ścian, aby nie dopuścić do rozpadu ważnych fragmentów kompozycji. Gaza jest również elastyczna, co umożliwiało odginanie płatów tynków w zależności od potrzeby. Odrywanie cienkiej warstwy dekoracyjnego tynku zabezpieczonego gazą odbywało się przy pomocy gumowego młotka. Odseparowane od ściany sgraffita zostały przewiezione do chojnowskiego Muzeum, gdzie zostały poddane dalszym pracom konserwatorskim m.in.: zostały wyrównane od strony odwrocia, powstałe podczas odrywania ubytki uzupełniono. Na chwilę obecną olbrzymie sgraffita z południowej elewacji dworu w Zagrodnie dumnie prezentują się w Sali im. Zygmunta Ryżewskiego – kustosza muzeum oraz badacza historii Chojnowa. Zachwycają nie tylko techniką i mistrzostwem wykonania, ale są też inspirującymi obiektami prezentującymi niuanse sztuki konserwatorskiej. Nowatorski proces przeniesienia sgraffit opracował prof. Mieczysław Stec. Zachęcamy do przeczytania artykułu autorstwa Pana Profesora, w którym dokładnie przedstawia tajniki procesu.
2020-03-23 15:51
Szanowni Państwo, zgodnie z obietnicą kontynuujemy cykl związany ze sgraffitami przeniesionymi z XVI wiecznego Dworu w Zagrodnie do naszego muzeum. Temat dzisiejszego przedstawienia to znana bajka o „Lisie i Bocianie”. Zachęcamy do zapoznania się z nią szczególnie najmłodszych – chociaż morał, jest zdecydowanie uniwersalny. Przedstawienie tych dwóch scen na elewacji dworu, stanowi przykład jak szerokim wachlarzem inspiracji mógł dysponować Piotr Schellendorf podczas przyozdabiania swojej siedziby sgraffitami. Bajka o „Lisie i Bocianie” wywodzi się jeszcze ze starożytności, jednak jej moralizatorski przekaz pozostał aktualny do dziś. Za twórcę „bajki zwierzęcej” uchodzi Ezop, jednak zbiór jego opowieści nie przetrwał do naszych czasów, choć ich część została włączona do antycznych zbiorów pisanych wierszem Fedrusa i Barbiosa. W opowieściach tych występują zwierzęta z przywarami lub zaletami ludzi. Były dydaktyczne, a zarazem satyryczne. Ukazywały często gorzką prawdę o postępowaniu społeczeństwa. Fabuła opowiada o chytrym lisie, który zaprosił bociana na poczęstunek, jednak z rozmysłem podał danie w płytkiej misie, co uniemożliwiło bocianowi zjedzenie posiłku. „Chytrus” najadł się zatem kosztem gościa do syta. W rewanżu bocian zaserwował potrawę w wysokiej wazie. Lis nie mogąc dosięgnąć do jedzenia wyszedł z uczty z pustym brzuchem. Morał tej bajki jest czytelny i przetrwał do dziś: nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe.
2020-03-20 15:05